strop
Zalewanie stropu ciągnęło się w nieskończoność.. miał być to dla nas wspaniały dzień, kończący następny etap budowy domku a był to wlekący się dzień. A wszystko przez to że: opóźnił się przyjazd betonu z gruchą, mieli być na 11-12, byli dopiero na 14.30, no ale jak już przyjechali to pomyśleliśmy, że teraz to z górki i zaraz będzie koniec zalewania naszego stropiku, ale nie... następna grucha przyjechała za 1,5 godziny. możecie sobie to wyobrazić zalewali 15 minut jedną gruchę a czekać trzeba było na nich ponad godzinę, no i trzecia też wcale się nie spieszyła. Tak więc skończyliśmy zalewać o 18tej. Byłam tak zmęczona tym oczekiwaniem jakbym przenosiła 1000 pustaków. Murarze, też nie byli szczęśliwi bo myśleli, że skończą duużooo wcześniej. Tak więc wszyscy byliśmy napięci i podminowani.
No, ale się udało i strop zalany :)) Już się cieszyłam na tą myśl, że teraz będzie można odpocząć od budowy i trochę zająć się innymi sprawami, ale się dowiedziałam, że przez pierwszy tydzień powinniśmy podlewać nasz strop. Jak tu pogodzić praca, obowiązki i jeszcze jeździć na budowę rano i wieczorem a najlepiej trzy razy dziennie podlewać. Na szczęście znalazł się dobry sąsiad i będzie przez tydzień doglądał i podlewał. A jeszcze na koniec...na dachu zawisł bukiet polnych krzaków... więc murarze też będą mieli co polewać ;))
zdjęcia wstawię trochę później.
obiecane zdjęcia zalanego stropu: