dach
Mimo żaru lejącego się z nieba rośnie u nas dach, panowie są bardzo wytrzymali, a oto efekty:
Mimo żaru lejącego się z nieba rośnie u nas dach, panowie są bardzo wytrzymali, a oto efekty:
Nareszcie doczekałam się tego momentu, od samego początku obawiałam się najbardziej o ten etap. Jak będzie wyglądał nasz dach, czy nie będzie za wysoki, zbyt stromy, ale teraz gdy widzę już na tym etapie jestem mega zadowolona... właśnie taki zawsze chciałam dach niski, a więc 30 stopni jest idealny dla mnie. Choć to jeszcze nie koniec ale już mi się podoba. Pokaże wam o czym piszę :)
Zalewanie stropu ciągnęło się w nieskończoność.. miał być to dla nas wspaniały dzień, kończący następny etap budowy domku a był to wlekący się dzień. A wszystko przez to że: opóźnił się przyjazd betonu z gruchą, mieli być na 11-12, byli dopiero na 14.30, no ale jak już przyjechali to pomyśleliśmy, że teraz to z górki i zaraz będzie koniec zalewania naszego stropiku, ale nie... następna grucha przyjechała za 1,5 godziny. możecie sobie to wyobrazić zalewali 15 minut jedną gruchę a czekać trzeba było na nich ponad godzinę, no i trzecia też wcale się nie spieszyła. Tak więc skończyliśmy zalewać o 18tej. Byłam tak zmęczona tym oczekiwaniem jakbym przenosiła 1000 pustaków. Murarze, też nie byli szczęśliwi bo myśleli, że skończą duużooo wcześniej. Tak więc wszyscy byliśmy napięci i podminowani.
No, ale się udało i strop zalany :)) Już się cieszyłam na tą myśl, że teraz będzie można odpocząć od budowy i trochę zająć się innymi sprawami, ale się dowiedziałam, że przez pierwszy tydzień powinniśmy podlewać nasz strop. Jak tu pogodzić praca, obowiązki i jeszcze jeździć na budowę rano i wieczorem a najlepiej trzy razy dziennie podlewać. Na szczęście znalazł się dobry sąsiad i będzie przez tydzień doglądał i podlewał. A jeszcze na koniec...na dachu zawisł bukiet polnych krzaków... więc murarze też będą mieli co polewać ;))
zdjęcia wstawię trochę później.
obiecane zdjęcia zalanego stropu:
Czasu brak, bo od rana do wieczora na budowie, a wieczorem jestem padnięta, że nawet nie mam siły włączyć kompa, bo jeszcze ogarnięcie domu, dziecka, męża ;)
Dobrze, że jest sobota, to dzień wolniejszy, murarze pracują krótko bądź wcale.
W tym tygodniu zalali nadproża a teraz powoli powstaje las stempli i szalunków pod strop.
Kupiliśmy 300szt długich i 160szt krótkich stempli i zabrakło... więc trzeba dokupić jeszcze 67szt. Zresztą już zaczęłam się do tego przyzwyczajać, że ciągle czegoś brakuje..
A teraz trochę zdjęć:
Jupi Jupi.. Niczego nie świadoma przejechałam drogą boczną wracając z działki i są rozkopy tak to rozkopy na drodze... będzie kanalizacja... nareszcie, sąsiedzi mówią, że dwa lata się zbierali. Super, że akurat kiedy my się budujemy.. nie będzie trzeba myśleć o szambie, tylko może uda się od razu podłączyć do studzienki :))